Wspomnienia

Rzymskie kościoły – miejsca modlitwy ks. Dolindo

W dniu otrzymania dekretu mówiącego o sospensione a divinis ks. Dolindo pokonał Święte Schody na kolanach, przeżywając swoją mękę. Później wstępował na nie bardzo często, w samotności, kiedy potrzebował namacalnej więzi z Chrystusem. Ale
jego stałym miejscem modlitw była Bazylika św. Praksedy
usytuowana przy Bazylice Matki Bożej Większej.

Ks. Dolindo klękał przy przechowywanej tutaj kolumnie, do której przywiązano Jezusa, by go ubiczować, by przed tą tak bardzo wymowną jerozolimską relikwią medytować cierpienie Chrystusa i swoje własne.
Do Bazyliki schodził słynną via Merulana łączącą Lateran z Bazyliką Matki Bożej Większej. Droga ta do roku 1870 była trasą tradycyjnej rzymskiej procesji Bożego Ciała, którą później Jan Paweł II i Benedykt XVI kontynuowali. W uroczystość Matki Bożej Śnieżnej, przed Bazyliką Matki Bożej Większej, asystował obrządkowi spadającego śniegu, nie raz wstępował do leżącej na tyłach maryjnej świątyni – Bazyliki św. Prudencjany – rodzonej siostry św. Praksedy. Prawie każdego ranka na modlitwy udawał się do znajdującej się w tej samej dzielnicy Esquilino kaplicy św. Heleny, stojącej na rogu via Macchiavelli i Giusti, gdzie stacjonują Siostry Franciszkanki Misjonarki Maryi. Tam też zostawiał swój bagaż, kiedy przybywając z Neapolu, udawał się prosto z pociągu na Watykan. 

Podczas miesięcy spędzonych w Rzymie nierzadko wychodził na Awentyn, by pomodlić się przed grobem i schodami
św. Aleksego. Kapłan był zafascynowany jego historią. Aleksy,
młodzieniec ze szlacheckiej rzymskiej rodziny, wybiera żebraczą tułaczkę, by uniknąć aranżowanego przez rodziców małżeństwa. Po kilkunastu latach ascetycznego życia powraca do domu, jednak w stroju nędzarza nikt go nie rozpoznaje, a on nie śmie upominać się o względy rodziny i przez lat 17 o chlebie i wodzie mieszka pod schodami rodzinnej kamienicy. Czując, że jego czas nadchodzi, spisuje swoją historię, wyznając ojcu, kim był. Ten dowiaduje się o tym dopiero po jego śmierci. Jego sarkofag i drewniane schody są wystawione za szkłem w bocznym ołtarzu kościoła św. Bonifacego i Aleksego na Awentynie. Aby ukoić swoją duszę, ks. Dolindo wysłuchiwał koncertów gregoriańskich śpiewów w niedalekim kościele św. Anzelma. Nawiedzał także Bazylikę św. Sabiny, celę św. Dominika oraz ogród, w którym rośnie drzewo zasadzone przez św. Dominika.

Kiedy ks. Dolindo nie mógł odprawiać mszy, najczęściej uczestniczył w Eucharystii w Bazylice św. Jana na Lateranie, przyjmując komunię świętą od strony wiernych. Po pierwszej mszy, w której uczestniczył nie jako celebrans, ale jako wierny siedzący w ławce, udał się później na modlitwę do pobliskiej Bazyliki św. Antoniego, w której stacjonują ojcowie franciszkanie, by prosić o siły św. Franciszka. Innym razem ucinał sobie pogawędkę z laterańskim organistą; oczywiście rozmawiali o muzyce. Otrzymał też propozycję, by śpiewać w chórze, ale obawiając się, że może być to źle zrozumiane przez tych, którzy go „sądzą” – odmówił. Zaśpiewał tylko jeden raz, u Ojców Pasjonistów w kościele Św. Jana i Pawła, gdzie znajduje się grób św. Jana od Krzyża – ich założyciela, rozpamiętując fakt, że święty także był uznany przez papieża za niebezpiecznego fanatyka.

Ks. Dolindo odwiedził również Bazylikę Matki Bożej Anielskiej. Mijając Termy Dioklecjana, spoglądał na nie z pogardą, bo jak powtarzał, miały w sobie wielką dumę, podobnie jak ruiny Domu Nerona. Przed Koloseum kontemplował śmierć tych, którzy tam zginęli… Nawiedził katakumby św. Kaliksta, zatrzymując się na miejscu, gdzie zgładzono św. Sykstusa II; gdzie znaleziono ciało św. Cecylii, wzruszając się przed malowidłem przedstawiającym męczennicę. „Groby męczenników – pisał w liście do matki –
wzruszają, kiedy rozważa się ich ofiarę i chwałę. Dopiero tam, w katakumbach, zaczyna się rozumieć, co znaczy być
prawdziwym chrześcijaninem”. Ks. Dolindo pokłonił się także św. Agnieszce w bazylice jej poświęconej, odwiedził grób św. Ignacego Loyoli –Jezuity, w kościele Imienia Jezus. W kościele Świętych Apostołów uczestniczył w Międzynarodowym Kongresie Tercjarzy, a minąwszy plac Wenecji, udał się do Bazyliki Matki Bożej Ołtarza Niebiańskiego, by zobaczyć wystawioną tam wówczas na widok publiczny tabliczkę św. Bernardyna ze Sieny. Jak głosi żywot świętego, każde swoje kazanie rozpoczynał on od wzniesienia w górę tabliczki z wypisanym na niej imieniem Jezusa. W geście tym w tamtych czasach dopatrywano się herezji. Św. Bernardyn był zmuszony stawiać się kolejno przed papieżami. Ojcowie Pasjoniści z klasztoru przy Świętych Schodach przypadek ks. Dolindo wiele razy przyrównywali właśnie do św. Bernardyna. Najczęściej ks. Dolindo przebywał na Watykanie wzywany na zeznania do Świętego Oficjum. W drodze zatrzymywał się przed Zamkiem Świętego Anioła, myśląc
o tych, których kiedyś tam więziono .

 

Fragment z książki:

 

Dodaj komentarz

Zostaw komentarz