Nie mogłem spowiadać, co było dla mnie upokorzeniem i strapieniem, ponieważ wiele razy proszono o moją posługę, z racji głębi głoszonych przeze mnie kazań. Bezskutecznie próbowałem uzyskać pozwolenie spowiadania; napisałem o tym nawet do Papieża, lecz nikt mnie nie wysłuchał i musiałem zadowolić się czynieniem dobra jedynie poprzez głoszenie słowa.
Apostolat pełniony w szpitalu Pellegrini trwał aż do miesiąca sierpnia 1918, to znaczy dopóki nie zostałem zawieszony w głoszeniu słowa. Do sali, w której głosiłem kazania, przychodziły także Siostry z innych oddziałów, którym bardzo się podobały kazania, a także pielęgniarze i paru lekarzy ze szpitala. To był apostolat obfitujący w owoce, a pisząc teraz te stronice (14 stycznia 1924), czuję wielki ból na myśl, że całe to dobro zostało zatrzymane. Przez okres ponad pięciu lat mojego przychodzenia do tej sali, tylko jeden raz zdarzyło się, że chory, który wyglądał na opętanego przez demona, zwymyślał mnie i zagroził, że rzuci mi szklanką w twarz. Aby nie zaniedbać tego pięknego dzieła, często rezygnowałem z prestiżowych i przynoszących zarobek zajęć. Na przykład zaproszono mnie do dyrygowania chórem Girolamini[1], lecz odmówiłem, aby nie opuszczać szpitala. Dla mnie ta godzina poświęcona chorym była święta, choć zawsze kosztowała mnie wiele ofiary.
——————————————————————————————————————————————————–
[1] Terminem Girolamini określano Ojców Oratorium, których założycielem był św. Filip Neri. Byli znani jako Girolamini, ponieważ pochodzili z kościoła San Girolamo della Carità w Rzymie. Wskutek wywrotowych ustaw z 1866 roku ich kościół w Neapolu oraz przylegające budynki, umieszczone naprzeciwko Katedry, zostały uznane za narodowy zabytek.
Fragment z Autobiografii o. Dolindo
Dodaj komentarz