„Jezu, kocham Twoje szlachetne stworzenie, kobietę, w której odbiłeś promień Twojego piękna i Twej miłosnej opatrzności. Proszę Cię, wynieś to piękne stworzenie w Tobie! Dlaczego jej oczy mają rzucać zaklęcie śmierci? Dlaczego linie jej piękna mają być niczym ciasna granica serca? Dlaczego jej istota często wydaje dźwięk upodlenia, podczas gdy powinna głosić płodną opatrzność miłości? O Jezu, przez miłosierdzie, z jakim wyryłeś siebie samego w duszy kapłańskiej, wyryj Twą prawość w duszy kobiety! O kobieto, chciałbym zostać poświęcony, aby przywrócić ci twoją wielkość, aby zobaczyć cię wzniosłą w twej wspaniałej misji opatrzności! Dlaczego ty, piękne stworzenie Boże, żebrzesz swoim obliczem o łańcuch obrzydliwości, który cię zohydza? Dlaczego się uśmiechasz i kusisz żmiję, która cię kąsa? Dlaczego głaszczesz ten odrażający pysk, który cię profanuje?
Jezu drogi, dałeś ludzkości dwa kapłaństwa: kapłaństwo wyniesienia, którym jest mężczyzna odziany w Ciebie; kapłaństwo opatrzności, a jest nim kobieta ukoronowana czystością. A zatem, o Jezu, podnieś te dwa stworzenia, tak wywyższone przez Ciebie, tak zdegradowane ich własnym złem! Pociągnij ku sobie Twoje kapłaństwo i spraw, aby było zwiastunem pokoju, Twoim żyjącym hymnem. Podnieś kobietę i spraw, aby była niczym głęboki sens życia, woń człowieczeństwa. Uzupełnij te dwa pojęcia, które wydają się odmienne, a tymczasem są tak bliskie, Twoim nieskończonym Sercem. Tylko Ty możesz to uczynić, tylko Ty, o Jezu! Chciałbym spojrzeć z podziwem na Twojego kapłana i powiedzieć Ci: «Błogosławiony, który idzie w imię Pańskie[1]!» Chciałbym spojrzeć z podziwem na kobietę i powiedzieć Ci: «Niewiastę dzielną któż znajdzie?»[2]. Jej wartość jest niezrównana, jak niezrównany jest Bóg, który ubogacił ją sobą. Twoja Mądrość, o Jezu, od początku do końca porusza wszystkim z mocą dla kapłaństwa, i wszystkim kieruje z delikatnością kobiety.
A zatem powstań, powtarzam, o piękne stworzenie Boga! Spraw, by na twoim czole odcisnął się pocałunek Boskiego piękna, które oczarowuje i wynosi, osładza i ożywia, przynosi wytchnienie i pobudza. Niech żyje twój Bóg, który cię stworzył! Ty wyszłaś z piersi mężczyzny, aby łagodzić jego gwałtowność, pobudzać w bezczynności, uzupełniać go w biegu na szczyty nieba. Niech żyje Jezus, który w Maryi cię uświęcił, czyniąc ją Niepokalaną! Kapłaństwo musiało być ofiarowane, i stało się takim w Jezusie na Krzyżu; Ty miałaś stać się słodką nutą tego ofiarowania, i byłaś nią w Najświętszej Maryi Pannie u stóp Krzyża […]”.
[1] Por. Mt 21,9.
[2] Por. Prz 31,10.
Fragment z książki
Dodaj komentarz