Wspomnienia

Jak św. Franciszek chciał pewnego razu poznać Wolę Boga: zrozumieliby go dzisiaj?

Wczoraj był dla mnie dzień wielkiego strapienia, konwulsji wewnętrznych i zewnętrznych, które czasami powodowały zawroty głowy. Konwulsje wcale się nie zmniejszyły i odczuwam ich skutki również fizycznie, ponieważ mam prawostronny niedowład, w szczególności ramienia.

Zbudziłem się o wpół do drugiej i przeżyłem w łóżku naprawdę wielką godzinną agonię; nie miałem odwagi, by wstać, i ujrzeć się wśród żywych. Prosiłem Jezusa, aby przez miłosierdzie pomógł mi zasnąć choć na kwadrans. Ale sen nie przyszedł.

Nie ma żadnych podejrzeń, czym mogą być te gwałtowne konwulsje duszy! Piszę o tym po uzyskaniu zgody od spowiednika, któremu winien jestem posłuszeństwo. Jestem zatem pewien, że spełniam wolę Boga, co zresztą staram się czynić we wszystkim.

Spowiednik powiedział mi, że nie tylko mogę, ale wręcz muszę pisać.

To jego słowo nieco mnie oświeciło. Oto fakty dnia wczorajszego.

Przedwczoraj dostałem wezwanie od Komisarza Świętego Oficjum. J.E. Paolucci, kiedy dowiedział się o tym, rzekł:

„Bądź dobrej myśli; kto wie, czy nie jest to coś dobrego”. Odpowiedziałem mu, że w duchu czuję, iż doznam wielkiego bólu.

Pełen niepokoju dodałem: „Św. Franciszek modlił się i otwierał Pismo Święte, by poznać wolę Boga; niech mi Jego Ekscelencja otworzy Ewangelię, bo potrzebuję słowa na jutro”. On otworzył i ukazało się to zdanie: „Nie bój się, miej wiarę”.

Wczoraj wieczorem, po wielu niepokojach i wielu ciemnościach, poprosiłem go jeszcze dwukrotnie, by mi otworzył Ewangelię i dwukrotnie ukazały się te same słowa: „Nie bój się, miej wiarę”. Za drugim razem, J.E. Paolucci, bojąc się, że księga otworzy się sama w tym samym miejscu, otworzył ją w innym, ale ukazały się nam te same słowa.

Powiedziałem mu: „Niech się Jego Ekscelencja nie dziwi, Jezus nie jest jak my: On ma wiele subtelnego miłosierdzia dla tego, kto cierpi” – zatem, jeśli przemawiał do św. Franciszka przez Pismo Święte, to może tak samo mówić i do mnie, bo ja mam tylko Jego i nie pokładam już żadnej nadziei w ludziach.

J.E. Paolucci rzekł, że nasi współcześni uznaliby zapewne również życie św. Franciszka – jego zaufanie w Bogu, jego apele – za dziwactwo. Ja też w to wierzę. Czy zaakceptowaliby girotondo, które św. Franciszek kazał robić bratu Masseo po to, by poznać wolę Boga?

 

 

Ksiądz Dolindo i Święte Oficjum

 

Dodaj komentarz

Zostaw komentarz