O wierze

Don Dolindo do Laury De Rosis

20 lipca 1913

Jesteśmy przyzwyczajeni do uchylania się od tego, co znajduje się w świecie, i z tego powodu często się potykamy i upadamy. Jeśli jednak chodzi o mnie, to lubię coś wręcz przeciwnego: przekształcanie wszystkiego w Bogu!

Jeśli powiem: „Widząc kamienie, muszę uciec, ponieważ się potknę; napotykając ciernie, muszę ich unikać, ponieważ się pokłuję; w błocie się ubrudzę; itp.”, to nie będę mógł się w ogóle poruszać.

Dlatego wolę mówić: „Kamienie są dobre do budowania, usuńmy przeszkodę i zbudujmy piękny budynek; ciernie są dobre w żywopłocie, usuńmy je zatem spośród kwiatów i odłóżmy je na bok; błoto to dobry nawóz, zbiorę go bez wybrudzenia
się i sprawię, że kwiatek na łące będzie lepiej rósł”. Tym sposobem życie staje się nie tyle uciskiem, ile raczej delikatną pracą miłości!

By dojść do tego, należy żyć z Bogiem w nieograniczonym do Niego zaufaniu – jak dzieci w swym domu. One uważnie obserwują domowe środowisko, zatem w miarę, jak rośnie ich troska o podporządkowanie wszystkiego spojrzeniu ojca – miłość do niego w nich wzrasta, a dystans pomiędzy nimi i tatą stopniowo znika. Trwamy w nieskończonym, wszechmogącym Bogu, Stworzycielu wszystkiego. Jego nieskończoność nas przygniata, a nasza nędza oddala nas od Niego.

Porządkujmy wszystko, co nas spotyka, jedynie w Nim, a wtedy zniknie dystans, który nas od Niego oddziela, i staniemy się dziećmi, dla których wszystko jest drogą miłości do Ojca – nawet najgłupsze i najprostsze domowe rzeczy.

Może się Pani wydać trudną tak prosta formuła, lecz powtarzam: zamiast bardzo się przejmować waszymi kłopotami, proszę się przyzwyczajać do życia z Bogiem również w tych trudnościach; zamiast pragnąć własnej doskonałości, powinna Pani pragnąć chwały Boga – tylko w ten sposób, krok po kroku, będzie znikało Pani „ja”, a w jego miejsce wejdzie Bóg i wypełni całe Pani życie!

 

 

Fragment książki: “Ojcze nasz”

Dodaj komentarz

Zostaw komentarz