O Duchu Świętym

Charyzmat daru języków

Charyzmat daru języków, udzielony Apostołom w dzień Pięćdziesiątnicy, jest dla nas najbardziej tajemniczy i szeroko dyskutowany przez egzegetów oraz teologów. Chciałoby się powiedzieć, słuchając przeciwstawnych opinii wygłaszanych na ten temat, że dyskusja o tym charyzmacie często powoduje… pomieszanie języków. Zamieszanie wynika z uważania za jedną i tę samą łaskę mówienia językami, o którym wspominają Dzieje Apostolskie po zesłaniu Ducha Świętego.

Przytoczymy w całości tekst Dziejów, ponieważ dzięki temu łatwo się przekonamy, że cud wydarzył się w dwóch odsłonach.

1. Apostołowie, pełni miłości i rozpaleni Duchem Świętym, wyszli z Wieczernika, wychwalając Boga różnymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić; reprezentowali oni całą odnowioną i odkupioną ludzkość i oddawali Bogu chwałę dziękczynienia w językach różnych ludów ziemi. Skoro Odkupienie oznaczało ogromne dobro, którego nie rozpoznali Żydzi i Rzymianie, było czymś słusznym i logicznym, że Apostołowie rozpoczęli swą powszechną posługę od wychwalania i dziękczynienia Bogu za niewysłowioną dobroć w imieniu wszystkich ludów oraz w ich językach.

Nie wszyscy wychwalali Boga chórem, niektórzy w jednym języku, inni w drugim, dokładnie tak, jak im Duch pozwalał mówić. Można nawet założyć, mając ku temu mocne przesłanki, że każdy Apostoł wychwalał i dziękował Bogu w języku ludów, które miał ewangelizować, i że w ich imieniu wychwalał Boga, dziękując Mu za Odkupienie, jako pierwszy krok do otrzymania następnie łaski
ewangelizacji. A zatem w pierwszej chwili cud dotyczył jedynie Apostołów i był tym, co powszechnie określa się greckim terminem
glosolalii, czyli wielbienia Boga w innym języku. Dla Apostołów te języki były oczywiście nieznane i dlatego jest napisane, że mówili obcymi językami. To nie oznacza, że chwalili Boga w nowych, jak dotąd nieznanych światu językach, jak niektórzy przyjmują.

2. Gdy Apostołowie skończyli chwalić Boga, zwrócili się do zebranych, by zacząć ich ewangelizować; tak jasno wynika z tekstu i kontekstu. Apostołowie w pierwszej chwili nie wygłosili mowy na zewnątrz; zrobił to św. Piotr zaraz potem, aby zaprzeczyć tym, którzy nazywali ich pijanymi. Na miejscu z okazji Pięćdziesiątnicy zgromadzili się ludzie różnych narodowości, wymienianych przez
Pismo Święte, i wszyscy słyszeli, jak Apostołowie mówią w ich własnych językach. Byli tym zdumieni, ponieważ nie tylko wiedzieli, że Apostołowie byli Żydami, ale zdawali sobie sprawę, że posługiwali się wspólnym językiem Żydów z tamtych czasów, czyli aramejskim. Prawdopodobnie to właśnie Żydzi obecni w tłumie zwrócili uwagę na ten cudowny fakt cudzoziemcom z innych narodów, którzy twierdzili, że ich rozumieją. Apostołowie wychwalali Boga w językach różnych ludów, czyli ten cud wydarzył się w nich; później przemawiali do ludu w jednym języku rozumianym przez wszystkich, a zatem kolejny cud wydarzył się w zgromadzonych.

Oto fragment Dziejów Apostolskich, który nie pozostawia miejsca na wątpliwości: I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić. Przebywali wtedy w Jerozolimie pobożni Żydzi ze wszystkich narodów pod słońcem. Kiedy więc powstał ów szum, zbiegli się tłumnie i zdumieli, bo każdy słyszał, jak przemawiali w jego własnym języku. „Czyż ci wszyscy, którzy przemawiają, nie są Galilejczykami?” – mówili pełni zdumienia i podziwu. „Jakżeż więc każdy z nas słyszy swój własny język ojczysty? Partowie i Medowie, i Elamici, i mieszkańcy Mezopotamii, Judei oraz Kapadocji, Pontu i Azji, Frygii oraz Pamfilii, Egiptu i tych części Libii, które leżą blisko Cyreny, i przybysze z Rzymu, Żydzi oraz prozelici, Kreteńczycy i Arabowie – słyszymy ich głoszących w naszych językach wielkie dzieła Boże” (por. Dz 2, 4–11). 

To oczywiste – najpierw zaczęli mówić obcymi językami, wielbiąc Boga; a następnie pielgrzymi z różnych narodów, z prawie całego znanego wówczas świata słyszeli, każdy we własnym języku, jak Apostołowie posługujący się jednym językiem i rozumiani przez wszystkich mówili o wielkich dziełach dokonanych przez Boga w Odkupieniu, loquentes magnalia Dei.

To najbardziej oczywiste wyjaśnienie fragmentu i kontekstu Dziejów Apostolskich, a wysuwane tutaj obiekcje raczej nie mają podstawy.

Przytoczymy kilka z nich w ramach przykładu, skoro sprawa jest burzliwie dyskutowana i kontrowersyjna: św. Paweł, oponują, charakteryzując cudowne zjawisko glosolalii, mówi, że ten, kto mówi językiem, nie ludziom mówi, lecz Bogu. Święty Paweł, odpowiadamy, pisze o tej szczególnej manifestacji daru języków, lecz nie wyklucza innych. Podobno św. Piotr „posługiwał się św. Markiem jako tłumaczem”. Bóg nigdy nie czyni zbytecznych dzieł, a posiadanie daru języka nie oznacza posiadania go we wszystkich momentach dnia lub zakazu skorzystania ze środka naturalnego zamiast nadprzyrodzonego.

Dary i charyzmaty Ducha Świętego nie są jak  mechaniczne lub fizyczne zjawisko, które pojawia się i powtarza zawsze tak samo. Identyczne w substancji, przejawiają się i działają w zależności od dusz, które je otrzymują, i mogą posiadać najróżniejsze odcienie. Czy ludzkie twarze nie są podobne? Wszystkie mają oczy, nos, usta, itd., a przecież ile jest nieskończonych odmian fizjonomii! Podobnie rzecz ma się z łaską oraz darami Ducha Świętego działającymi w duszach.

Z całą pewnością dar języków, w sensie bycia rozumianym podczas mówienia we własnym języku do cudzoziemców, wiele razy pojawiał się u świętych, a tym bardziej u Apostołów. Duch Święty zstąpił na Apostołów dla zjednoczenia całej ludzkości w jedną rodzinę, jaką jest Kościół, który w dzień Pięćdziesiątnicy został założony i oficjalnie ogłoszony w świecie.

Aby zawstydzić ludzką pychę, podczas budowy wieży Babel Bóg zstąpił i pomieszał języki. Aby zjednoczyć ludzkość w budowaniu królestwa Bożego, zstąpił Duch Święty i w pomieszaniu tylu języków, ile było osób różnych narodowości, przybyłych do Jerozolimy, sprawił dwa cuda zdumiewającej jedności – wychwalanie Boga we wszystkich językach, jakimi mówili pielgrzymi z różnych
narodów, oraz zadziwiające zrozumienie jednego języka przez wszystkich obecnych. Trzeba powiedzieć, że Apostołowie bardziej niż słowami porozumiewali się ideami, pojęciami i światłem prawdy, którą głosili
.

My z natury dysponujemy czymś, co ma pewną odległą, najprostszą analogię z tym cudem, gdy komunikujemy się uśmiechem, gestami, samym wyrazem twarzy z osobami innej narodowości. Nie istnieje naród, który by nie zrozumiał palca wskazującego dany przedmiot, wyrazu bólu lub radości, gestu oznaczającego potrzebę picia, jedzenia itd. Kościół używa tych gestów w cudowny sposób w swojej liturgii, w której wychwala Boga we wszystkich językach i daje się zrozumieć ludom wszystkich języków. W taki oto sposób jednoczy narody na swym łonie, przekazując oraz podtrzymując zapalony płomień wiary i pobożności.

Jednym z elementów daru języków jest łatwość, jaką Duch Święty daje misjonarzom podczas uczenia się języków ewangelizowanych ludów oraz łatwość bycia przez nich zrozumianym. Wśród świętych misjonarzy wiele razy wydarzył się cud Pięćdziesiątnicy, lecz nawet jeśli nie wydarza się w danej chwili, z pewnością przez łaskę i dar Ducha Świętego misjonarze swobodnie porozumiewają się z także z ludami, które posługują się trudnymi do nauczenia językami.

 

Fragment książki: “Owoce i charyzmaty Ducha Świętego”

Dodaj komentarz

Zostaw komentarz