Kościół […] odnosi do Najświętszej Maryi Panny tajemnicze słowa księgi Przysłów i Koheleta, objawiające myśl Bożą w stworzeniu tej cudownej istoty, ostatecznego celu Jego zamysłu stwórczego. Nie posługuje się tutaj zwykłym zapożyczeniem, lecz odsłania tajemnicę. Inne podejście oznaczałoby sugerowanie, że te święte i tajemnicze słowa są nieporadną hiperbolą opisującą Maryję.
Tajemnica odwiecznej myśli Boga objawiona w tych tajemnych słowach, nie może zostać zawężona jedynie do postrzegania Maryi jako celu Jego zamysłu w stworzeniu, gdyż rozwija się ona w porządku samego stworzenia, ukazując blask błogosławionej duszy Najświętszej Maryi Panny w Dziele stworzenia, jak w wielu energicznych pociągnięciach pędzlem na obrazie boskiego planu. Jeśli przed stworzeniem Bóg miał ją na myśli, a Ona była z Nim, układając wszystko, jak mówi Pismo Święte, a zatem w tym, co Bóg tworzył, odzwierciedlała się dusza Maryi. To logiczna, nie wydumana konkluzja.
Kto przebywa z artystą lub z nim współpracuje, przekazuje swą osobowość do tego, co tworzy artysta, a artysta, który ma go blisko jako model, pomysł, plan, przekazuje swoje charakterystyczne cechy w tym, co robi. To zdarza się w przypadku każdego wielkiego artysty, który obmyśla swoją pracę, a zanim ją wykona, wybiera idealny model, odpowiadający jego myśli, i przekazuje do swojego dzieła najpiękniejsze rysy modela, odzwierciedlając tam najbardziej urzekające i wzruszające blaski, które dostrzega umysłem. Takie jest zjednoczenie dwóch ideałów: ideału artysty podczas wymyślania dzieła i tego, co się odzwierciedla w modelu. Artysta dokonuje tego żywymi pociągnięciami pędzla, szkicując najpierw to, co widzi w modelu, a potem uszlachetnia i udoskonala te wstępne kreski, aż wreszcie ukończy obraz, który wzrusza, coś przekazuje, niejako przemawia z płótna.
Oto Bóg, który tworzy niebo i ziemię; ziemię, na której miał wypełnić się wspaniały plan chwały Jego miłości. Była niczym wielkie płótno, na którym nieskończony Artysta pragnął pracować. A ziemia, mówi Pismo Święte, była bezkształtna i pusta, mrok unosił się nad otchłanią. Bóg spojrzał na wzór, który istniał w Jego nieskończonym umyśle, spojrzał na Maryję w świetle swego odwiecznego poznania, usłyszał, można powiedzieć, głos, który miał wznieść się nad tą pustką, nad mrokami otchłani, powodując zstąpienie na ziemię swego Słowa przez Ducha, który unosił się nad wodami. Bóg spojrzał na Maryję, Maryję, która miała wypowiedzieć w pokorze swoje “Fiat”, sprowadzające Boskie Słowo na bezkształtną i pustą ziemię z powodu grzechu, a czyniąc pierwsze, świetliste pociągnięcie pędzlem duszy tego Stworzenia, które miało być cudownym narzędziem rozproszenia mroków otchłani, wypowiedział swoje stwórcze “Fiat”.
Bóg, który znał wszystko, szkicując pierwszą linię cudownego stworzenia, które wybrał w swym zamyśle, rzekł: ≪Fiat lux≫, niech stanie się światłość. I stała się światłość. Jasne i czyste, wybuchło posłuszne z nicości, na rozkaz Boga. “Fiat” Boga było niczym odległy “Fiat” Maryi, która miała zrodzić Słowo Wcielone, Światłość prawdziwą, mówi św. Jan, oświecającą każdego człowieka, który na ten świat przychodzi.
I stała się światłość. Nie wzniosła się niczym chropowate nierówności bezkształtnej ziemi; nie wybuchła z drżących fal pustej ziemi, która nabierała formy, czy z płomieni, które pomrukiwały spod utwardzającej się skorupy; nie zawirowała z rozszalałych huraganów, które wstrząsały ziemią, wciąż bezkształtną, i ją wygładzały, jako siły ścierające jej powierzchnię; nadeszła ze spokojnego i wszechmogącego “Fiat” Boga, zakołysała się w eterze, jakby drżąc w posłusznej adoracji Boga, Światłości prawdziwej, Światłości wiecznej. Nie była materią, wibrowała łagodnymi falami, które były kantykiem; drżała… wydawała się sercem, które owijało mroki i je rozwiewało, bez walki, bez błysków i huku grzmotów… I stała się światłość, była najczystsza, bez cieni, bez zmaz… jaśniała spokojna… to była pierwsza nuty duszy Maryi: Niepokalana!
A Bóg widział, że światłość była dobra, i oddzielił światłość od ciemności, i nazwał światłość Dniem, a ciemność Nocą…
Bóg jest nieskończoną dobrocią, jest Światłością prawdziwą, Światłością wieczną, a Maryja w swej duszy jaśniejącej światłością, pełnej i najczystszej, Niepokalanej, uczestniczyła w dobroci Boga pragnącego stworzyć ją Matką Słowa Wcielonego, które miało odkupić człowieka; Matka miłosierdzia, które zbawia z nieskończonej dobroci. Dusza Maryi, niepokalana i najczystsza, Matka Słowa Wcielonego, miała być prawdziwym dniem łaski, jako opozycja do nocy grzechu.
Zapowiedź






 
							 
							
Dodaj komentarz