Bez kategorii

Dar bojaźni Bożej

Mówiąc o bojaźni Bożej, nie chcemy rozważać tutaj tego służalczo uniżonego strachu przed doczesnymi karami, jakie
mogą spaść na człowieka od Boga, odczuwanego przez wiele osób, to znaczy o strachu przed nieszczęściem albo zgubą,
takim, jaki mogliby żywić wobec potężnej lub, co gorsza, ukrytej i tajemniczej siły, która mogłaby im zaszkodzić. Nie chcemy również mówić o tym przeraźliwym strachu przed Bogiem, który dręczy nas i przygnębia na samo wspomnienie naszych grzechów, ukazując Go jako nieubłaganego sędziego, który może nas jedynie skazać. Dlatego nie chodzi nawet o strach przed piekłem, który wystarcza do zaplanowania nawrócenia, lecz nie do przeprowadzenia naszego uświęcenia. W obecnych czasach, jakże pozbawionych wiary, w których właściwie przywykliśmy do traktowania straszliwej rzeczywistości piekła jak chimery, łatwiej spotkać strach przed karami niż przed piekłem, ponieważ kary doczesne są widzialne, potwierdzone przez te pamiętne przykłady, od których nie jest wolna żadna epoka czy wiek, żaden kraj czy rok.

Nie ma kraju czy regionu, który by nie pamiętał na przykład o ewidentnych nieszczęściach, jakie spadły na profanatorów krzyża, świętych obrazów lub Eucharystii. Nieszczęścia, jakie dotykają osoby kupujące lub przywłaszczające sobie dobra kościelne, przeznaczone dla osób zakonnych lub na wypominki za zmarłych, są dobrze znane i symptomatyczne. Nawet najbardziej zagorzały i cyniczny niewierzący boi się kupowania dóbr lub przedmiotów kościelnych, obawiając się, że skończy jak żebrak. Ten strach jest w gruncie rzeczy bojaźnią Bożą i uznaniem Jego sprawiedliwości, lecz stanowi bardziej przesąd niż prawdziwe uczucie wiary, ponieważ nie wykracza poza granice własnego interesu materialnego i w żaden sposób nie przyczynia się do wyrwania duszy z jej grzechów oraz do jej szczerego nawrócenia do Boga.

Fragment z książki: “7 darów Ducha Świętego

 

Dodaj komentarz

Zostaw komentarz