O modlitwie O wierze

Wszechmogący nie przestał być Wszechmogącym

Bardziej niż zwykle odczuwam potrzebę adorowania Boga w głębokiej uległości, potrzebę błagania o miłosierdzie dla ludu, potrzebę zadośćuczynienia za moje grzechy i grzechy wszystkich ludzi.

Jestem spragniony dusz, które się nie skarżą, lecz wielbią Boga i bezwarunkowo jednoczą się z Jego Wolą. Tymczasem nie słyszę nic innego jak tylko skargi i ciągłe oskarżenia z każdej strony. Moja dusza jest nimi udręczona, ponieważ one powodują nieproporcjonalny wzrost nieszczęść i doświadczeń naszych czasów.

Odrobina pokornej ufności w Bogu pogodziłaby wszystko i odpędziła tego diabelskiego ducha wzburzenia, nieufności wobec Boga, ducha zaufania w ludzkie rozwiązania, które w rzeczywistości tylko pogarszają sytuację.

Nie jestem w stanie zrozumieć w sobie tej uporczywej potrzeby bezwarunkowego wielbienia Boga, modlitwy i zadośćuczynienia. Dusze wydają mi się podobne do nieokiełznanych źrebiąt, które biegną po bruku i zmierzają w dół, do jaru, zamiast wspinać się w kierunku równiny bogatej w pastwiska. Czuję się sam, sam, ale ufam, ufam Bogu i modlę się.

Lud jest wielkim porzuconym. Dusze są dziś zdezorientowane i to właśnie wtedy, gdy powinny bardziej niż kiedykolwiek zwrócić się do Boga. Nie rozumie się, że w następstwie przerażających okropności Pan wykonuje ogromną pracę miłosierdzia. Sam głód, który nas dręczy, powinien popchnąć nas do ufności w Opatrzność Bożą, która może rozmnożyć pożywienie tak, jak rozmnożyła chleb w pustynnym miejscu.

Wszechmogący nie zaprzestał być Wszechmogącym, Mądrość nie zaprzestała być Mądrością, Miłość nie zaprzestała być Miłością. Dlaczego mamy się denerwować i burzyć, jeśli nasz los jest w rękach Boga?

O Panie, o Panie! Niech Twoje Imię będzie błogosławione na wieki, teraz i zawsze!

Ty jesteś wielki w Twej nieskończonej mocy! Ufam Tobie, bądź błogosławiony! Niosę krzyż na moich ramionach – słodki ciężar, który jedynie wstrzymuje mój marsz do wieczystej mety [lecz nie zmienia jego kierunku] – dzięki Ci Panie!

O nieskończony Majestacie, kimże ja jestem, że ośmielam się zwracać się do Ciebie? A jednak Ty na mnie patrzysz i mnie zapraszasz [mówiąc]: „Oto jestem, jestem twój”.

O Mądrości, która wszystko regulujesz z mocą i delikatnością, kimże ja jestem, że badam Twoje postanowienia? Poprowadź mnie zgodnie z Twym planem.

O Miłości, o Miłości, która wylewa miłość, dlaczego nie pogrążę się w Tobie? W Twoje ręce oddaję moje mizerne sprawy.
Pociesz mnie, o Wieczna Dobroci! Uświęć mnie, o Nieskończona Świętości, Twoją łaską! Twoja miłość zwycięży! Wierzę, mam nadzieję, ufam Tobie, bądź błogosławiony! O moja małości, wyśpiewuj cześć Panu! Umniejsz się jeszcze bardziej w świętej pokorze!
Kwilisz jak gołębica w zagłębieniu kamienia, czekając, aż minie burza… Raduj się w Nim – w twoim zbawieniu i twoim życiu. Amen.

 

(z Miłość, Dolindo, cierpienie, s. 322–323)

 

Dodaj komentarz

Zostaw komentarz