Ks. Dolindo i doktor Giuseppe Moscati spotkali się w jednym z neapolitańskich szpitali podczas II wojny światowej. Oboje leczyli miłością: duszę leczył kapłan, a ciało – lekarz.
Jego grób znajduje się w kościele Gesù Nuovo, gdzie każdego ranka podczas swojego 47-letniego życia przyjmował Eucharystię i służył do mszy. Kiedy umarł w opinii świętości, wszystkie jego rzeczy przyjął proboszcz, by w wolnych pomieszczeń kościelnych zrekonstruować jego mieszkanie.
W dwóch salach zgromadzone zostały sprzęty, które towarzyszyły doktorowi w jego ziemskim życiu. Półka z medycznymi książkami, biurko, przy którym wypisywał recepty. Łóżko, na którym badał pacjentów, oraz fotel… w którym umarł.
W zrekonstruowanym gabinecie do dzisiaj przechowuje się kapelusz lekarza, który od zawsze był opatrzony napisem: „Kto ma, niech da, kto nie ma, niech weźmie”.
Doktor Moscati, kiedy wiedział, że pacjent nie ma za co wykupić leków, pieniądze – aby nikogo nie obrazić – wkładał pod poduszkę leżącemu lub pomiędzy recepty. Innym razem umawiał się wcześniej rano w barze i fundował pacjentowi śniadanie, mówiąc, że jest to część terapii.
Dzisiaj potrzebujący jego wstawiennictwa przedstawiają mu swoje „choroby”, przystając przed mosiężną postacią świętego lekarza stojącą u jego grobu, czasem chwytają go za ręce. Wiele cudów zdarzyło się za jego wstawiennictwem. Doktor Moscati leczy i uzdrawia nadal, o czym świadczą ex vota rozwieszone w korytarzu łączącym pokoje lekarza z kaplicą jemu zadedykowaną.
Neapolitańczycy opowiadają, że pierwszy cud zdarzył się tuż po śmierci doktora. Pewien pacjent cierpiący na poważną chorobę, wychodząc z gabinetu lekarza, miał pozdrowić dyżurującego w kamienicy portiera, mówiąc, że lekarz dał mu lekarstwa i zapewnił, że wszystko będzie dobrze. Portier na te słowa zdziwił się, gdyż od śmierci Moscatiego właśnie mijał tydzień…
Fragment książki: “Studnia księdza Dolindo”
Dodaj komentarz