Pewnego dnia ojciec Dolindo wracał z kościoła przez ulice Neapolu. Był znany w okolicy, ale nie wszyscy traktowali go z szacunkiem. Niektórzy uważali go wręcz za dziwaka – biednie ubrany, schorowany, z głową pochyloną, zawsze zatopiony w modlitwie.
Na rogu jednej z ulic bawiła się gromadka dzieci. Kiedy zobaczyły ojca Dolindo, zaczęły wołać i śmiać się:
– „Ecco, arriva il santarello! (Patrzcie, idzie świętoszek!)” – krzyczały, a jedno z nich podniosło kamyczek i rzuciło w jego stronę.
Ojciec Dolindo zatrzymał się, spojrzał na nich i… uklęknął. Dzieci oniemiały – myślały, że zacznie je karcić, a on tylko złożył ręce do modlitwy i powiedział z uśmiechem:
– „Pan Jezus was bardzo kocha. A wiecie dlaczego? Bo umiecie się śmiać. Tylko nie rzucajcie już kamieniami, bo On woli, żebyście rzucali uśmiechami”.
Zamiast gniewu czy wyrzutu, odpowiedział prostotą i humorem. Dzieci tak się zmieszały, że zaczęły chichotać, a jedno z nich podeszło i podało mu rękę.
Od tego dnia, ilekroć przechodził tą ulicą, dzieci już nie dokuczały mu, ale wołały:
– „Padre Dolindo, opowiedz nam coś o Jezusie!”.
I on siadał na schodach, otaczały go maluchy, a on snuł proste opowieści – bez wielkich teologii, ale z obrazami, które rozumiało każde dziecko.





 
							 
							
Dodaj komentarz